Następnego dnia od rana popływaliśmy z kapitanem (mieliśmy pewne wątpliwości, czy się pojawi) po okolicznych wyspach-miniaturkach, ponurkowaliśmy (rafa wokół Gili Nanggu chyba najlepsza z tego wszystkiego) i po południu ruszyliśmy w kierunku Lembaru. Nasza łódeczka w porcie robiła śmieszne wrażenie przy wielkich promach. Fajni też byli rybacy siedzący na słupach na środku zatoki. Widocznie łodka ich zostawia rano i zabiera wieczorem. Przed wyjazdem mieliśmy duże wątpliwości co do promu - dużo opinii w internecie nie ma, a przewodnicy z Bali i Lomboku nam odradzali ten pomysł. Nie było jednak sensu jechać na lotnisko, bo to znaczna strata czasu (prom płynie 4h, no chyba że jest zła pogoda to bywa i 8), ale i kasy - prom 10zł. Bilety kupiliśmy bez większego problemu - ktoś chciał nam je sprzedać wprowadzając nas na prom, prosząc o kasę i mówiąc, że będzie ok; nie chcieliśmy ryzykować i cofnęliśmy się do budki z biletami kawałek w górę drogi, chociaż zupełnie możliwe, że to był ktoś z obsługi. Przeprawa spokojna, prom wielki, więc mało buja, całkiem wygodne siedzenia, można też wypożyczyć matę do leżenia. Dużo zaryzykowaliśmy kupując ryż w liściu od mobilnego sprzedawcy, który wskakuje przed odpłynięciem - wszyscy jednak przeżyli. Jedyny kłopot na promie to armia karaluchów, która miała bazę pod podestem, na którym leżą maty do spania (dlatego ich nie polecam i nie skorzystaliśmy) atakująca nasze siedzenia i plecaki. Ale że czytałem książkę zamiast spać, to dzielnie broniłem dojścia i tylko jeden dotarł do celu. Tak też przybiliśmy do Bali.
siobhan napisał:To już koniec na dzisiaj? Szkoda. Czekam na więcej.Człowiek nawet sobie nie wyobraża, ile zajmuje czasu napisanie czegoś takiego, dopóki sam nie zacznie pisać
:D Ale jest dalsza część w pierwszym poście. siobhan napisał: Ile kosztował bilet?1700 z warszawy
Jako że trochę osób może chcieć odwiedzić Indonezję z ostatniej 'promocji' Emirates z Pragi i dzięki pojawieniu się możliwości edycji postów w tym dziale, poprawiłem rozmiar zdjęć, tak że teraz da się coś przeczytać.Jak znajdę czas i wenę, to dopiszę dalszy ciąg: Lembongan, Gili, Lombok, małe (czyli jeszcze mniejsze niż normalne) Gili, Bali.
Bardzo fajnie się czytało relację, ale brakuje dla mnie najważniejszego: Bali, Gili i Lembongan - na które w połowie września się wybieramy. Dorzucisz coś? Nas interesują rafy (gdzie są niezniszczone jeszcze - zwłaszcza czy na Gili tak jak piszą inni już nie ma co oglądać w kwestii raf) do fotografii (zabieram m43 z obudową podwodną).I mam pytanie odnośnie worka na plecak (przy przelotach), co to za patent i gdzie to można nabyć (też szukamy jakiegoś plecaka 70-90L). Podziękował za relację i ew. dalsze wpisy
:).
Spróbuję w tym albo następnym tyg. coś napisać. Jak rafy to albo Lembongan, albo ludzie chwalą też bardzo okolice Komodo. Więc pod względem widoków podwodnych: Komodo>Lembongan>Gili (tu główna atrakcja to żółwie i rozmiar wysepek, rafy gorsze).Plecaki latały bez ochrony. Możesz zacytować o który fragment Ci chodzi?
mmateoo napisał:Spróbuję w tym albo następnym tyg. coś napisać. Jak rafy to albo Lembongan, albo ludzie chwalą też bardzo okolice Komodo. Więc pod względem widoków podwodnych: Komodo>Lembongan>Gili (tu główna atrakcja to żółwie i rozmiar wysepek, rafy gorsze).Właśnie przekonuję partnerkę na lot na Flores (obok komodo), jest tam kilka wysepek z ciekawą rafą ale ryzyko malarii i dengi większe niż na zachodnich wyspach.mmateoo napisał:Plecaki latały bez ochrony. Możesz zacytować o który fragment Ci chodzi?Ten fragment:mmateoo napisał:odbieramy plecaki - wszystkie przeżyły, folia, w którą były zawinięte, nawet nie rozdartaWór transportowy znalazłem w wisporcie, na allegro też są torby. Planujemy jeden plecak ok 90L zabrać (wypełniony rzeczami w 2/3 i 1/3 zostawić na przewozy po wyspach dla sprzętu fotograficznego, który przy przelotach chcę mieć przy sobie w osobistym) i ew. drugi mniejszy. Czy Wy też mieliście tylko plecaki czy ktoś się odważył z walizkami?
:).Podziękował za pomoc!
:).
W folię (a właściwie stretch) zawinęliśmy plecaki tylko w jedną stronę - z Polski. Potem ewentualnie w resztki na kolejny lot. A potem folię wywaliliśmy, bo trzeba było częściej dźwigać plecaki.Wszyscy mieliśmy plecaki, a widok ludzi na małych wysepkach biegających po plaży z walizkami był raczej przedni. Chodniki też pozostawiają wiele do życzenia, więc łatwiej nosić niż ciągnąć na kółkach.
My lecąc do Azji robiliśmy szczepienie ok.3-4tyg. przed wyjazdem.Najbezpieczniej iść ok.5-6tyg przed.WZW A - robi się 2dawki, jedna przed wyjazdem, druga na 6-12mcy od IWZW B - robi się 3dawki, I-przed wyjazdem,II-w ciągu 4-6tyg od I i III w okresie 5mcy od I.dur brzuszny - jedna dawka, starcza na 3latatężec+błonica - 3dawki, I-ok.miesiąc przed wyjazdem, II-po miesiącu, czyli przed samym wyjazdem i III-po roku -- 15 Lis 2014 01:46 -- PS. czekam z niecierpliwością na relacje z Bali
:)
sloniklbn napisał:@mmateoo - Jak dostaliście się z wybrzeża przy Gili na Lomboku na południe do Kuty , prywatny transport?Podciągam temat.Jak najlepiej dostać się z wybrzeża przy Gili na Lomboku na południe do Kuty?Pozdrawiam
:)
GPaul napisał:sloniklbn napisał:@mmateoo - Jak dostaliście się z wybrzeża przy Gili na Lomboku na południe do Kuty , prywatny transport?Podciągam temat.Jak najlepiej dostać się z wybrzeża przy Gili na Lomboku na południe do Kuty?Pozdrawiam
:)My przepłynęliśmy łódką na Lombok (publiczną) i tam mieliśmy dogadany transport prywatny, autem.
Następnego dnia od rana popływaliśmy z kapitanem (mieliśmy pewne wątpliwości, czy się pojawi) po okolicznych wyspach-miniaturkach, ponurkowaliśmy (rafa wokół Gili Nanggu chyba najlepsza z tego wszystkiego) i po południu ruszyliśmy w kierunku Lembaru. Nasza łódeczka w porcie robiła śmieszne wrażenie przy wielkich promach. Fajni też byli rybacy siedzący na słupach na środku zatoki. Widocznie łodka ich zostawia rano i zabiera wieczorem. Przed wyjazdem mieliśmy duże wątpliwości co do promu - dużo opinii w internecie nie ma, a przewodnicy z Bali i Lomboku nam odradzali ten pomysł. Nie było jednak sensu jechać na lotnisko, bo to znaczna strata czasu (prom płynie 4h, no chyba że jest zła pogoda to bywa i 8), ale i kasy - prom 10zł. Bilety kupiliśmy bez większego problemu - ktoś chciał nam je sprzedać wprowadzając nas na prom, prosząc o kasę i mówiąc, że będzie ok; nie chcieliśmy ryzykować i cofnęliśmy się do budki z biletami kawałek w górę drogi, chociaż zupełnie możliwe, że to był ktoś z obsługi. Przeprawa spokojna, prom wielki, więc mało buja, całkiem wygodne siedzenia, można też wypożyczyć matę do leżenia. Dużo zaryzykowaliśmy kupując ryż w liściu od mobilnego sprzedawcy, który wskakuje przed odpłynięciem - wszyscy jednak przeżyli. Jedyny kłopot na promie to armia karaluchów, która miała bazę pod podestem, na którym leżą maty do spania (dlatego ich nie polecam i nie skorzystaliśmy) atakująca nasze siedzenia i plecaki. Ale że czytałem książkę zamiast spać, to dzielnie broniłem dojścia i tylko jeden dotarł do celu. Tak też przybiliśmy do Bali.